środa, 30 listopada 2016

"Moja kochana dziewczynka"


Chude, żylaste ręce. Na prawej pieprzyk wielkości główki zapałki. Spracowane, pomarszczone, kościste dłonie. Ciepłe, jak nikogo innego. Żółty, pleciony sweter, zrobiony przez ukochaną żonę. Pachniał lasem iglastym, promieniami słońca przedzierającymi się przez korony drzew, wiatrem muskającym delikatnie rozgrzaną skórę, zmęczeniem pracą w polu. Pachniał Tobą, wiesz? Pachniał wolnością.

Ten bezzębny uśmiech, spierzchnięte wargi, błyszczące oczy... I cichy głos, w który wystarczyło się dobrze wsłuchać, by uchylić drzwi do piękna tego świata.

Jak papierowy ptak, wracający z dalekiej podróży, powracają myśli o razem przeżytych chwilach. O wystruganej w patyku piszczałce, z którą obchodziłam się jak ze zwykłym przedmiotem, a teraz byłaby najcenniejszą rzeczą, jaką mam. O ławce przy piecu, na której zawsze siadałeś, gdy Cię odwiedzałam i słuchałeś, uśmiechając się tylko i patrząc swoimi błękitnymi oczami w moje dziecięce oczy, w których wiara w dobro świata była czymś naturalnym. O wspólnych milczących chwilach, pełnych zrozumienia i patrzenia na nasze ukochane góry, zamglonym wzrokiem.

Wciąż mam przed oczami tę ostatnią wspólną Wigilię, kiedy usłyszałam od Ciebie najważniejsze słowa. Słowa, których w tamtym czasie tak potrzebowałam.  
"Moja kochana dziewczynka". 
Tyle. Nic więcej. A ja wiedziałam, że w tych słowach kryje się cała Twoja miłość. Twoje ręce wzięły mnie w ramiona. Poczułam Twoją szorstką twarz przy swojej, gdy tuliłeś mnie tego dnia. Trwało to mikrosekundę, a zapamiętam to do końca życia.

Kiedy zaczyna się grudzień i zbliżają się święta, moje myśli krążą wokół Ciebie. Wiem, że wciąż nade mną czuwasz, że pomagasz dokonywać wyborów, że jesteś. W naszej wspaniałej relacji zabrakło nam tylko jednej rzeczy.

Czasu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 PoMajemu , Blogger