środa, 9 listopada 2016

Moja pierwsza sesja TFP


Ten tajemniczy skrót TFP oznacza po prostu time for photos, czyli czas za zdjęcia, ale to już zapewne wiecie. Nie jest nowością, że w ten sposób można zacząć przygodę z fotografią i zrobić sobie bardzo ładne portfolio. Do tego można poćwiczyć robienie zdjęć i pracę z modelem.

Na pierwszą sesję TFP z obcą osobą umówiłam się dopiero w marcu tego roku, po 11 K zdjęć zrobionych na moim Nikonie i niezliczonych tysiącach kadrów uchwyconych innymi aparatami. Nie wiedziałam, jak to ma wyglądać i czego się spodziewać. Szczerze mówiąc, bałam się. Bałam się czy sobie poradzę, co zrobię, jeśli aparat odmówi mi posłuszeństwa i jeśli zabraknie mi pomysłów na zdjęcia. Pogoda akurat tego poranka zbuntowałą się i było szaro, ponuro i zimno, co jednak nie przeszkodziło w zdjęciach. Ta umówiona godzina okazała się minąć, jak mrugnięcie okiem. Było na prawdę bardzo miło i na kolejne sesje szłam już mniej przerażona ;). Ciekawi efektów mojej pierwszej sesji?






Podczs tych pierwszych sesji nauczyłam się wielu rzeczy, które wcześniej zbagatelizowałam. Ale o tym innym razem.

A jak Wasze wrażenia po pierwszych sesjach z obcymi osobami?

1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcia, jak na oierwsze tfp! Szukasz modelki? Chętnie nawiąże współpracę!
    http://lacinemoda.blogspot.it

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 PoMajemu , Blogger