wtorek, 15 listopada 2016

Chodź, pokażę Ci Zante

Cześć,
Tegoroczna jesień nas nie rozpieszcza. Słońca jest mało, gdzieś za szybko umknęła ta polska złota jesień, wokół szaroburo i mroźno. Nie oznacza to, oczywiście, że taka pogoda jest zła, jednak warto od czasu do czasu się ocieplić i przypomnieć sobie wakacyjne słońce.

Ten rok jest dla mnie rokiem pierwszych razów. I między innymi pierwszy raz odwiedziliśmy Zakynthos. Dotrzeć tam nie trudno, bo wystarczą 2 godzinki samolotem i jesteśmy! ;) Już na lotnisku przywitała nas 30stopniowa temperatura, Coś wspaniałego! O 17 byliśmy w hotelu i, nie czekając na kolację, od razu wybraliśmy sie nad morze. Oj, cudowne, ciepłe morze Jońskie, wspaniałe widoki, ciepły piasek i prawie pusta plaża. I tak codziennie przez osiem wspaniałych dni. Dwa dni przed wyjazdem wybraliśmy się na wycieczkę z Zante Magic Tours i bardzo żałowaliśmy, że zrobiliśmy to tak późno. Zobaczyliśmy część wyspy, której sami zapewne byśmy nie odwiedzili. I chociaż tempo wycieczki nam odpowiadało, to i tak trochę szkoda, że w pewnych miejscach nie można było zatrzymać się na dłużej.

A oto krótka wycieczka po Zante w moim obiektywie:).

Co rusz można było spotkać drzewa oliwkowe. Co prawda oliwki nie są bliskie mojemu sercu, ale drzewa mnie zachwyciły! Zresztą jak cała przyroda i architektura. I spokój mieszkańców. Niesamowity, obezwładniający spokój. Dlatego właśnie lubię nowe miejsca.



Blue Caves zrobiły na mnie duże wrażenie. Nie mówiąc o samej podróży motorówką. Małą. Która bujała się po falach jak szalona. A ja boję się wody. I wiecie co? Było fantastycznie!




W Zakynthos co rusz można spotkać kogoś na skuterze, albo zaparkowany skuter. Ten czerwony to włąśnie mój ulubiony. Do teraz serce bije mi mocniej na jego widok. Ma nawet swój własny, oddzielny folder w zdjęciach z Zante na moim komputerze. To chyba o czymś świadczy :)



Zresztą uwielbiam pojazdy, bo rowerów też parę sfotografowałam :). Ten poniżej na przykład przypomina mi o dłuuugiej i gorącej wycieczce do Zakynthos Town. Na nogach. Bez kremu z filtrem.

 A to już widok w drodze na klif. Wysoki. Przerażający. Piękny.

 Po zejściu z klifu czekała na nas taka pyszna degustacja. Jak widać po polskich napisach, nigdzie w Polsce nie dostaniecie takich produktów. Nie mówiąc już o niewiarygodnie niskiej cenie. Biedronka się chowa. A smak... Mmm. Wino pyszne, sezamki rozpływające się w ustach, a i tak największą atrakcją okazał się żłółw (którego niestety tu nie widać :( ).

Nie wiem czy jeszcze uda mi się odwiedzić Zakynthos, bo jest na tym świecie tyle pięknych miejsc, które chcę zobaczyć. Zostawiłam tam część siebie, a w zamian zabrałam niesamowite wspomnienia. 



4 komentarze:

  1. Piękne widoki:) Aż się chce wyjeżdżać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto robił Ci takie piękne zdjęcia?! Dobry post, gratuluję.

    http://lacinemoda.blogspot.it

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje marzenie, bardzo bym chciała tam pojechać.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 PoMajemu , Blogger